Barani rynek pracy
Redakcja kuriera będzie w najbliższym
czasie zmuszona do redukcji gigantycznego niegdyś
nakładu naszej gazety
( osiągającego przy poprzednich wydaniach nawet
pięć egzemplarzy w tym dwa sprzedane za gotówkę
a jeden na zasadzie „jutro wam zapłacę bo wezmę
od dziadka”) do nakładu o,5 egzemplarza. Stanie się tak
za sprawą masowej emigracji czytelników
do wyspiarskiego raju. W przyszłości
zamierzamy również stworzyć filie naszej gazety
w dwóch największych ośrodkach
polonii Rusinowkiej: irlandzkim Longford
i szkockim Glasgow.
Zabrakło już naszego redakcyjnego przyjaciela
Dziadka Skubiego, który w chwilach, gdy nie jest jeszcze
całkowicie nawalony Whiskey i Guinnesami
i nie rzyga haggisem , straszy swoim wyglądem
szkockiego nazisty, fanatyka Celtic ( z tych co słyną
z zamiłowania do bejsboli ponabijanych gwoździami)
porządne szkockie społeczeństwo.
Nie jest on bynajmniej osamotniony
gdyż ma u swego boku swego przyjaciela
z piekła rodem – Kukola vel Ciocia. Początkowo były
między nimi drobne nieporozumienia gdyż
Skubi wychodząc rano do pracy ciągle potykał się
o hebanową trumnę Kukola ale szybko rozwiązali ten problem i Ciocio śpi teraz do góry nogami trzymając sie pazurkami za karnisz.
Kukol ma bardzo odpowiedzialną pracę operatora spychacza na wysypisku i jako premię przynosi do domu znalezione tam różne pyszności. Ostatnio chłopaków odwiedził również Człowiek-Mysz skądinąd znany i ceniony malarz ( portret gościa z chuj wie czym w ręku, który już drugi rok przenoszę we Wrocławiu z mieszkania do mieszkania bo nikt nie chce go zabrać ), grafik, fotograf, wybitny znawca historii sztuki, wieczny student ( studiując na czwartym roku w tajemnicy przed profesorami i dziekanatem chodzi na zajęcia z rokiem piątym), wędrowny bard, goliard, treser lwów i łosi mieszających cement , komandos, wieloletni członek zespołu pieśni i tańca „Mazowsze” , honorowy członek Towarzystwa Miłośników Cegły Klinkierowej i Cukru Pudru, były premier Tanzanii ostatnio zatrudniony jako człowiek – kula armatnia w międzygalaktycznym cyrku mrówek. W tych rejonach przebywała ostatnio również Gośka ( przez przyjaciół spod monopolowego zwana Gorgorą ) ale szybko wróciła bo tyle to nawet Szkoci nie mogą pić.
Na sąsiedniej wyspie natomiast straszy guzem Mr Bartek Borek , który wstępnie był zatrudniony w fabryce chleba. Aktualnie pracuje jednak w fabryce wody, powietrza i czasu. To właśnie jemu zawdzięczamy tegoroczną awarię centralnego generatora czasu we wszechświecie dzięki której nowy rok 2005 był opóźniony o 37 minut i nastąpił dwukrotnie wskutek czego urodzone w tym czasie dzieci są starsze od samych siebie i szkołę będą musiały zaczynać od powtarzania pierwszej klasy.
Choć to tylko niewielki procent naszych emigrantów na tym zakończę ten artykuł gdyż spieszę na tratwę do Londynu.