środa, 29 października 2008

Że przerwa, że sorry, że więcej...

Zwykle blogerzy po długiej przerwie w zamieszczaniu postów przepraszają czytelników i obiecują poprawę. Ja równierz choć szczerze mówiąc mam to w dupie. Z wszystkich trzech czyteników tego bloga jeden nie żyje, dwóch nie umie czytać a czwarty to mój wyimaginowany kolega Zbysio, który mieszka w piecu. Więc chyba nikt się nie przejął brakiem postów.  
      Jako że jesień nastraja tak mechano-linijnie niniejszy post-test zakończę paroma strofami. 

 Nadeszła jesień, opadły liście
A ja się czuję niezajebiście

Ponadto dodam kolejny przedruk z kuriera osiedlowego. Kurier został już wprawdzie wydany ale w tak obskurwiałej szacie graficznej, że babcia klozetowa w z dworca Wałbrzych Miasto z miejsca wykupiła cały nakład dwóch egzemplarzy w celu użycia jako papier toaletowy. Idealnie bowiem komponuje jej się z kubełkami po farbie wypełnionymi wodą i umieszczonymi w każdej kabinie jako nieco ascetyczny ale niezwykle gustowny substytut wyświechtanego, tandetnie a wręcz kiczowato estetyzującego dolnopłuku. Babcia klozetowa z dworca Miasto czy raczej dyrektor instytucji artystyczno-użytkowej współpracującej z Polskimi Kolejami Państwowymi jako pierwsza powiedziała zdecydowane "nie" wielkomiejskiemu blichtrowi. Tak czy owak najnowszy kurier w formie niespłukanej nie przetrwał stąd potrzeba powtórnej publikacja na łamach bloga. 

Poniższy artykuł tak jak poprzedni powstał z inspiracji emigracją z Hrabstwa Rusinowa czy jak wolą skrajni osiedlowi separatyści Hrabstwa Osiedle Górnicze. 

Barani rynek pracy

Redakcja kuriera będzie w najbliższym

czasie zmuszona do redukcji gigantycznego niegdyś

nakładu naszej gazety

( osiągającego przy poprzednich wydaniach nawet

pięć egzemplarzy w tym dwa sprzedane za gotówkę

a jeden na zasadzie „jutro wam zapłacę bo wezmę

od dziadka”) do nakładu o,5 egzemplarza. Stanie się tak

za sprawą masowej emigracji czytelników

do wyspiarskiego raju. W przyszłości

zamierzamy również stworzyć filie naszej gazety

w dwóch największych ośrodkach

polonii Rusinowkiej: irlandzkim Longford

i szkockim Glasgow.

Zabrakło już naszego redakcyjnego przyjaciela

Dziadka Skubiego, który w chwilach, gdy nie jest jeszcze

całkowicie nawalony Whiskey i Guinnesami

i nie rzyga haggisem , straszy swoim wyglądem

szkockiego nazisty, fanatyka Celtic ( z tych co słyną

z zamiłowania do bejsboli ponabijanych gwoździami)

porządne szkockie społeczeństwo.

Nie jest on bynajmniej osamotniony

gdyż ma u swego boku swego przyjaciela

z piekła rodem – Kukola vel Ciocia. Początkowo były

między nimi drobne nieporozumienia gdyż

Skubi wychodząc rano do pracy ciągle potykał się

o hebanową  trumnę Kukola ale szybko rozwiązali ten problem i Ciocio śpi teraz do góry nogami trzymając sie pazurkami za karnisz.

Kukol ma bardzo odpowiedzialną pracę operatora spychacza na wysypisku i jako premię przynosi do domu znalezione tam różne pyszności. Ostatnio chłopaków odwiedził również Człowiek-Mysz skądinąd znany i ceniony malarz ( portret gościa z chuj wie czym w ręku, który już drugi rok przenoszę we Wrocławiu z mieszkania do mieszkania bo nikt nie chce go zabrać ), grafik, fotograf, wybitny znawca historii sztuki, wieczny student ( studiując na czwartym roku w tajemnicy przed profesorami i dziekanatem chodzi na zajęcia z rokiem piątym), wędrowny bard, goliard, treser lwów i łosi mieszających cement , komandos, wieloletni członek zespołu pieśni i tańca „Mazowsze” , honorowy członek Towarzystwa Miłośników Cegły Klinkierowej i Cukru Pudru, były premier Tanzanii ostatnio zatrudniony jako człowiek – kula armatnia w międzygalaktycznym cyrku mrówek. W tych rejonach przebywała ostatnio również Gośka ( przez przyjaciół spod monopolowego zwana Gorgorą ) ale szybko wróciła bo tyle to nawet Szkoci nie mogą pić.

Na sąsiedniej wyspie natomiast straszy guzem Mr Bartek Borek , który wstępnie był zatrudniony w fabryce chleba. Aktualnie pracuje jednak w fabryce wody, powietrza i czasu. To właśnie jemu zawdzięczamy tegoroczną awarię centralnego generatora czasu we wszechświecie dzięki której nowy rok 2005 był opóźniony o 37 minut i nastąpił dwukrotnie wskutek czego urodzone w tym czasie dzieci są starsze od samych siebie i szkołę będą musiały zaczynać od powtarzania pierwszej klasy.

Choć to tylko niewielki procent naszych emigrantów na tym zakończę ten artykuł gdyż spieszę na tratwę do Londynu.

 

 

 


2 komentarze:

panna z Miśni pisze...

błagam, skomlę (skamlę?), żebrzę (żebram, że co?) o więcej!!!

Panczol pisze...

napisz coś grzybie